PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33417}

Łowca snów

Dreamcatcher
6,0 27 131
ocen
6,0 10 1 27131
4,0 5
ocen krytyków
Łowca snów
powrót do forum filmu Łowca snów

Na wstępie zaznaczę, że od filmów będących ekranizacjami książek nigdy nie oczekuję wiernej zgodności z oryginałem, a od twórców nie wymagam, by przenosili każdą stronę z powieści na filmową kliszę. Dziwię się też komentarzom typu „ten film jest słaby, bo nie było wszystkiego co w książce” - nie zawsze, a nawet przeważnie nie jest to możliwe i to normalne, że muszą być jakieś pominięte wątki czy skróty w fabule. Osobiście przy ekranizacjach powieści najbardziej cenię sobie kreatywne wykorzystanie pomysłu wyjściowego i przełożenie go na kinową rzeczywistość. Posłużę się tutaj przykładami innych ekranizacji powieści Stephena Kinga - „Christine” Johna Carpentera i „Uciekinierem” w reżyserii Paula Michaela Glasera – z oryginałów zaczerpnięto ogólną koncepcję, a całość podrasowano pod kinowe standardy i w efekcie możemy się cieszyć świetnymi powieściami, a i interesującymi wizjami reżyserów. Oczywiście też zdarzają się przypadki, gdzie mamy wierną adaptację, w której niemal każdy wątek przeniesiono, np. w „Zielonej mili” czy „Nocnym lotniku”.

Niestety zdarzają się też takie niewypały jak filmowa wersja „Łowcy snów” - twórcy usilnie chcieli przenieść większość rzeczy z powieści, co było rzeczą niewykonalną i tym sposobem dostaliśmy sceny i dialogi oderwane od kontekstu, byle zgadzały się z książkowym oryginałem, a reszta to skróty i uproszczenia - przez to nie da się uniknąć porównań względem utworu Kinga. W wersji literackiej (która zbyt dobra też nie była) bohaterowie planowali swoje działania, czy zastanawiali się nad podjęciem decyzji, a w filmie wychodzi na to, że są wszechwiedzący. Nie poznajemy również ich motywacji. Przykładowo: za młodu stają w obronie Dudditsa bo tak, choć w oryginale kryło się za tym coś większego. Owen Underhill swoją decyzję o buncie podejmuje w sekundzie, bez cienia wątpliwości. No, i tak naprawdę nawet nie miał powodu, by nie ufać Curtisowi, bo jak widzimy dobrze się dogadują i są przyjaciółmi. Wystarczyła krótka rozmowa z Henrym i parę jego sztuczek i następuje nieuzasadniona zmiana frontu. Nie mam za złe scenarzyście, że szedł na skróty, ale czemu robił to tak niechlujnie i wybierał sobie poszczególne rzeczy, a inne pomijał? To już nie można było wprowadzić istotnych, ale sensownych zmian? Nie pomagają tutaj też aktorzy, którzy nie wyglądają jakby grali, a jedynie recytowali zdania z książki, czytanej na biegu między kolejnymi ujęciami. O karykaturalnym naśladownictwie nawet nie wspomnę. Najżałośniej wypada chyba Damian Lewis jako Jonesy opanowany przez Szarego – wciela się w niego groteskowo, mówi dziwnym głosem i robi irytujące miny. Również aktor wcielający się w młodego Duddidsa odstawa chałturę – nie sprawia wrażenia niedorozwiniętego/upośledzonego chłopca, a zakompleksionej jąkały. Najjaśniejszym obsadowym punktem chyba jest Thomas Jane w roli Henry'ego i Timothy Olyphant jako Pete – najbardziej się starają i najwyraźniej wypadają. Cała reszta zawodzi – nawet Morgan Freeman.

"Łowca snów” kompletnie też nie daje rady jako horror/ science-fiction samo w sobie. Zwłaszcza, że bez znajomości książki będzie chyba trochę niezrozumiały – ja oglądałem go bezpośrednio po niej i miałem w paru miejscach problem, żeby się odnaleźć. Wszystkiemu są winne na siłę nieudolnie przenoszone wątki, które w wersji kinowej kompletnie się nie sprawdzają i całość staje się chaotyczna. Reżyserowi nie udaje się także wytworzyć odpowiedniego klimatu, choć są do tego odpowiednie predyspozycje, jak np. atmosfera czy urokliwa sceneria. Efekty specjalne są bardzo słabe – grafika komputerowa jest uboga i tandetna, a wygląd obcych jest zwyczajnie śmieszny. I niech nikt mi nie mówi, że film ma swoje lata i efekty wtedy takie były – lepsze CGI widziałem w serialach i produkcjach telewizyjnych z pierwszej połowy lat 90. Efekty więc ssą. Realizacja też zresztą ssie – wszystko wygląda jak manewry szkoleniowe, a nie tajna operacja wojskowa, od której zależą losy kraju. Pomijam już inne niedoróbki. No niestety – beznadziejna adaptacja kiepskiej powieści, niesprawdzająca się ani jako odrębna produkcja ani jako ekranizacja. Autorzy tego dzieła jechali paluchem po kartce i zapożyczali poszczególne wątki książkowe, część olewali a część zmienili – zależy jak im się umyśliło. No i w efekcie finalny produkt nie nadaje się do niczego - aż dziwne, że rozumna istota to nakręciła. Oceniam na 3/10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones