Wszystko w tym filmie jest takie, jakie powinno być, no i bardzo lubię Toma Sizemore'a ( Whalberga nie rozpoznałam w ogóle). Muzyka kojarzy mi się trochę z Resident Evil (jedynką), bardzo mi się podoba, wyzwala takie dreszczyki łażące po kręgosłupie tam i z powrotem.... Mam ten film na dvd i lubię do niego wracać, ma dobry vibe, choć gówniane łasice raczej nie zachęcają do biskich spotkań trzeciego stopnia. Włączam do "ulubionych".
cieżko nazwać film adaptacją, ponieważ całkiem sporo rzeczy się nie zgadza z książką co całkowicie psuje film, najlepsza adaptacja bez dwóch zdań jest "Zielona mila", bądź "Skazani na Shawshank"
no dobra, nie ma o co kopii kruszyć - dla ciebie niech to będzie interpretacja, dla mnie pozostanie adaptacja - bez przymiotnika "wierna".
"Adaptacja – według słownika terminów literackich to przeróbka utworu literackiego mająca na celu przystosowanie go do potrzeb nowych odbiorców bądź do innych niż pierwotne środków rozpowszechniania.
Ekranizacja- ten sam słownik definiuje ekranizację jako wierne przeniesienie na ekran filmowy widowiska scenicznego. W szerszym sensie jest to filmowa przeróbka literackiego utworu fabularnego, dramatycznego lub epickiego."
Know the difference.
Da się obejrzeć, ale mam wrażenie jakby ktoś miał pobieżne pomysły na 3 filmy i je skleił i wyszedł Dreamcatcher. Dla mnie nie umywa się do Mgły i Coś.
Wahlberga nie poznałaś gdyż to brat "tamtego" tj. Marka, ale rysy twarzy mówią same za siebie, co do filmu 10/10 też uwielbiam Kinga czekam na ekranizację "Komórki"
Wiem, miałam na myśli Danny'ego, pamiętałam jego buźkę z czasów Backstreet Boys, w tym filmie nierozpoznawalny dla mnie.
Ekranizacja kompletnie nie trafiona!
Po przeczytaniu książki byłam bardzo zadowolona, tak samo, gdy włączałam film, niestety zawiodłam się.
Przesłanie, które niosła ta niesamowita powieść ukazująca prawdziwą i wieczną przyjaźń i nie tylko, ten film zepsuł.
Stary bajzel jak to w filmie mówili (nie jestem do końca pewna czy bajzel) nie ujawił tego jak to powiedzonko (które oryginalnie brzmiało : Nowy dzień, stary szajs) ważne było dla kilku przyjaciół. Tak samo z : żadnego odbijania od ściany czyli : żadnego odbijania piłki, żadnej gry. Dlaczego to zmienili, czy tak trudno dodać kilka słów?
Już nie mówić o wprowadzeniu do filmu, którego nie było.
W takich chwilach szczerzę żałuję, że po przeczytaniu książki oglądam film. Książkę naprawdę warto przeczytać, oglądnąć film już niestety średnio.
Nie uwzględnili tylu ważnych wątków!
Uwielbiam film. Pewne sceny są niesamowite. Sceny zimowe i sceny izolacji. To dzięki nim ten film zawsze robi na mnie duże wrażenie. Kiedyś dawałem 10/10 teraz max 8/10 z racji obejrzenia dużo większej ilości filmów, które okazały się lepsze.