film podobny nieco klimatem do Dnia Próby i Bogów Ulicy ale jednak podany w swoim wlasnym autorskim sosie. Pierwsza połowa filmu jest dość spokojna i moze odrzucic od siebie co bardziej niecierpliwych widzow - dwoch policjantow snuje rozmowy w radiowozie podczas patrolu po miescie i zbyt wiele sie poza tym nie dzieje, ale cierpliwosc tych z was ktorzy nie wylacza filmu zostanie szybko wynagrodzona gdy okaze sie ze to co poczatkowo zapowiadalo sie na spokojna noc stanie sie jednak mocnym brutalnym i depresyjnym obrazem amerykanskich ulic. Z interwencji na interwencje nasi bohaterowie trafiaja w coraz wieksze tarapaty gdzie jeden blad moze sie zakonczyc eskalacja przemocy lub smiercia, a decyzja ktora trzeba podjac jest rozdarta pomiedzy moralnymi dylematami a lojalnoscia wobec kolegow po fachu.
ps. przepraszam za nieco chaotyczna wypowiedz ale pisze ja wlasnie na goraco po seansie z telefonu ;)
:) to jeszcze tylko dodam ze film bardziej zasluguje na 7/10 ale dalem jedno oczko ze wzgledu na szczegolne wzgledy ktorymi darze ten rodzaj policyjno-ulicznego kina ;)
Dla mnie również bardzo dobry film. Na pewno nie tak efekciarski jak Bogowie ulicy, ale wart obejrzenia.